Jak zwykle początek lipca spędzilismy na wybrzeżu. Trenowaliśmy i startowaliśmy. W Gdyni Laserowcy mieli ostatnią eliminację do OOM no i prawie wszystkim udało się zdobyć kwalifikację. Tydzień wcześniej Optimiściarze startowali w słynnym Pucharze Trenerów, a pod konieć lipca jadą do Kiekrza by tam walczyć o prawo startu w finałach OOM, bo póki co jedynie Piter ma przepustkę na te zawody.
Jak było w Pucku i Gdyni piszą dziewczyny:
W dniu naszego przyjazdu była paskudna pogoda: zimno,
pochmurnie, wietrznie i deszczowo. Gdy zajechaliśmy do portu od razu wzięliśmy
się za rozpakowywanie przyczepy. Tam spotkaliśmy Mikołaja i Darię z Opti One.
Razem otaklowaliśmy łódki, a Michał oszczędził nam na szczęście robienia żagli.
Dzikim galopem pobiegliśmy do Mistrala żeby się ogrzać. Przywitaliśmy się z
naszą kochaną ciocią Sylwią, Bogną oraz trenerem Heniem. Potem pojechaliśmy do
domu, rozpakowaliśmy rzeczy, a potem mieliśmy trochę czasu wolnego.
Wyjazd minął szybko, treningi odbywały się raczej przy
umiarkowanym wietrze, chociaż drugiego dnia wiało naprawdę dużo, ale jak
wiadomo jesteśmy tacy wspaniali i dzielni, że spokojnie daliśmy radę. Prawie
każdego dnia chodziliśmy na boisko wraz z Mikołajem i Darią grać w piłkę.
Wyjątkiem było tylko jedno popołudnie, kiedy zamiast grania w nogę Michał kazał
nam biegać za urządzenie sobie bitwy na boje i nielegalną wyprawę do sklepu
(znajdującego się 100m dalej...). Biegliśmy gdzieś hen hen hen hen (...) daleko
przez pola, lasy, rzeki i te inne, a Michał jechał sobie spokojnie na rowerze,
patrząc na nasze męczarnie. Przez to prawie spóźniliśmy się na mecz
Wlochy-Niemcy! No i nie można oczywiście pominąć największej męczarni dnia -
rozruchów... Wbrew pozorom Michał robił nam naprawdę długie i męczące rozruchy z
biegiem po plaży. Na szczęście po wszystkich męczarniach: rozruchach i
treningach mogliśmy przekąsić coś w
Mistralu :D
Główną atrakcją wyjazdu (przynajmniej dla dziewczyn) było
malowanie paznokci ;) Ale oczywiście nie było to ważniejsze od treningów.
Niestety po tym wspaniałym tygodniu W Pucku musieliśmy
przeprowadzić się do Gdyni (co za pech). Wszyscy tego żałowaliśmy no ale trener
jest trenerem i nie
można z nim dyskutować.
Napisała: Wydra ( Wiktoria
Wróblewska )
Korekta: Ta Druga ( Michalina
Wróblewska )
Pomoc mentalna: Magda i Paulina
Placzke
Sprawozdanie z Gdyni
Po tygodniu w naszym ulubionym
Pucku musieliśmy niestety przenieść się do Gdyni. Bardzo tego nie chcieliśmy
ale z trenerem się nie dyskutuje, więc musieliśmy po prostu pogodzić się z jego
zarządzeniami. W dniu wyjazdu z Pucka Michał (Pasik) zrobił nam jeszcze
trening, więc do Gdyni jechaliśmy z mokrymi rzeczami... Po południu spakowaliśmy
łódki i zjedliśmy niestety ostatni już w
tym roku obiad u cioci Sylwii.
Właśnie minął drugi dzień regat
w Gdyni. Tak samo jak wczoraj nic nie wiało lecz dziś wypłynęliśmy na akwen
regat. Nie wypłynęliśmy na wodę na początku dnia, bo były burze, a po burzach
nic nie wiało więc też siedzieliśmy na lądzie. W końcu sędziowie zdecydowali,
że wypłyniemy, ponieważ zaczęło trochę wiać. Przy slipach było straszne
zamieszanie, bo wszyscy bali się, że będą wyścigi, i że spóźnią się na start.
Po pewnym czasie przybyliśmy na miejsce gdzie miały odbyć się wyścigi. Długo
czekaliśmy aż komisja sędziowska puści start. Puścili wyścig ale przerwali go ,bo nie zdążylibyśmy
przepłynąć trasy w 45min, ponieważ za słabo wiało. Po odwołaniu wyścigu wszyscy
byli przekonani, że już nie będzie wyścigów więc zaczęli powoli płynąć do
portu. Słusznie, bo wkrótce wywieszono AP nad A. Na 17:30 planowane było
spotkanie z olimpijczykami ale długo trzeba było czekać więc pojechaliśmy do
Ankera. Zanim wyjechaliśmy z portu, Michalina i Wiktoria musiały się spakować,
bo wyjeżdżają dzisiaj po południu. Tak minął drugi dzień regat w Gdyni.
Nareszcie
wakacje, a razem z nimi ważne regaty dla grupy B.
Przygotowanie do regat zaczęliśmy w dobrze nam znanym Pucku.
Zgrupowanie zaczęliśmy w poniedziałek od długiej i męczącej
jazdy. Późnym wieczorem dotarliśmy do Pani Sylwii. Następnego dnia, we wtorek,
otaklowaliśmy łódki i z powodu silnego wiatru nie zeszliśmy na wodę. Zamiast
treningu graliśmy w piłkę na boisku koło hotelu „Delfin". Dołączyli do nas
Daria i Mikołaj z AZS'u Warszawa. Środa-ten dzień zaczęliśmy od rozruchu.
Następnie zjedliśmy pyszne śniadanie u Pani Sylwii w tawernie kafé Mistral.
Potem zeszliśmy na wodę. Po długim męczącym treningu poszliśmy biegać. Na szczęście
zdarzyliśmy na mecz. Z zapartym tchem śledziliśmy każda akcje Hiszpanii. Czwartkowy
poranek zaczęliśmy od rozruchu. Trener Michał postanowił ze będziemy mieli dwa
treningi. Każdy był niezadowolony z jego decyzji. Mimo to były świetne warunki.
Około godziny dziewiętnastej spłynęliśmy. Z pospiechem otaklowaliśmy lodki i
pobiegliśmy na mecz. Piłkarskich emocji nie brakowało. W piątek mieliśmy bardzo
ładne warunki żeglarskie wiec szybko byliśmy na wodzie. Dzień zakończyliśmy gra
w piłkę. Sobota-ostatni dzień w Pucku. Po trzech godzinach pływania spłynęliśmy
do portu obawiając się nadchodzącej burzy. W główkach portu przywitał nas
prezes klubu-trener Jerzy Jodłowski. Z uśmiechem go powitaliśmy i zaczęliśmy taklować
lodki. Po zakończeniu prac pożegnaliśmy się z Panią Sylwia i ze smutkiem
wyruszyliśmy do Gdyni.
W niedziele
rozpakowaliśmy łódki i poszliśmy na lody. Pojechaliśmy razem z trenerem na
plażę do Górek Zachodnich. Wieczorem razem z dziewczynami oglądaliśmy finał
EURO 2012. W poniedziałek wyszliśmy na wodę mimo słabego wiatru. Było bardzo gorąco,
wiec wszyscy byli poubierani w lycry i szorty. Cale popołudnie odpoczywaliśmy
po treningu. We wtorek podpadliśmy trenerowi. Za kare musieliśmy pakować i rozpakowywać
z powrotem przyczepę. Wiał średni wiatr, ale były ogromne fale. Podczas
pływania wszystkim zbierało się na wymioty, lecz trening był naprawdę fajny. W środę
lały się na nas litry wody, mimo to trenerzy nie przerwali nam treningu. Po pływaniu
radośnie poszliśmy z trenerka Daria i Mikołajem z AZS'u Warszawa na seans pt.
„Niesamowity Spider-man". W czwartek pływaliśmy tylko trzy godziny z powody
braku wiatru. Podczas treningu ćwiczyliśmy z innymi klubami. Piątek-pierwszy dzień
regat rozpoczęła burza i niepokojącą wiadomość z radia: „W całej Polsce
przewidywane są silne wiatry, trąby powietrze i gradobicia". W tym dniu nie odbyły
się wyścigi. W sobotę również nie odbył się ani jeden wyścig lecz tym razem
zeszliśmy na wodę, czekaliśmy tam do 15:30 aż w końcu sędzia główny (pani
Basia) zadecydowała, że wrócimy na ląd. Ciekawe czy na tych regatach odbędzie
się choć jeden wyścig.
|