Aktualności

Z pamiętnika młodej Laserówki… 2012-02-10

Ciągle jeszcze pobytem w Hiszpanii żyjemy. Szczęśliwie do kolejnego wyjazdu już niedługo! Tym razem Palamos widziane z pokładu Lasera  4,7:

Mój pobyt w Palamos wspominam bardzo dobrze. Choć czasem wiało za mało, a innym razem za dużo, nie użalam się zbytnio na brak treningów;)    Na Laserze pływało mi się znakomicie. Zresztą, chyba tak jak wszystkim!

Na początku było mi trochę nieswojo, ale potem potem było już tylko lepiej.

Pierwszego dnia, zaraz po przybyciu z Barcelony do Palamos, wyruszyliśmy do naszych pokoi. Oczywiście, zaraz zrobiła się kłótnia, no dobra, drobna sprzeczka, kto i gdzie ma spać:)

Następnego dnia, raźno ruszyliśmy na rozruch. Po "cudownym" biegu, nadeszła pora na serie ćwiczeń. Gdy wróciliśmy, nasi pracowici dyżurni zaczeli przygotowywać śniadanie, czyli "zapieksy", jak to mówi Miśka. 2 godziny później pojechaliśmy do portu, aby po wielu krzykach naszego pracowitego trenera Jurka, rozpakować łódki. Oliwii i mnie szło to raczej opornie, ale koledzy nam pomogli;) Podczas treningu nie mogłam się nie uśmiechnąć na widok miny Optymiściarzy, gdy ich mijałam:)

Wiele było takich dni, więc nie wszystko tak dobrze pamiętam jak ten pierwszy:(

Niestety, wiatr nam na początku nie sprzyjał, co dało nam możliwość poznania miasta i wydania przy okazji prawie wszystkich swoich pieniędzy!

Pod koniec wyjazdu mocno przywiało (podobno 6-7 w skali Beauforta), więc spakowaliśmy łódki i oczywiście wyruszyliśmy do miasta, aby o 18 być z powrotem w La Fosce i jeść obiad. Następnie spakowaliśmy się, posprzątaliśmy w pokojach i zaczęliśmy się smucić że już wyjeżdżamy:(

Na Laserze pływa się mi o wiele szybciej, choć nie łatwiej. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tych długich szotów i linek, ale już trochę ogarniam!(przynajmniej taką mam nadzieję)

Mam nadzieję, że następne wyjazdy do Palamos będą tak wspaniałe jak ten.

                                                                                                                                              Zosia:)

powrót do poprzedniej strony
 

wspierają nas:




 
 

do góry