Aktualności

Olé España... 2011-11-10


Przedostatni już wyjazd naszej Kadry Nivea Team Poland na zgrupowanie przed Mistrzostwami Świata zaprowadził nas przez całą Europę do dalekiego Vigo na zachodnim wybrzeżu Hiszpanii. Po pokonaniu kilku tysięcy kilometrów i dwudniowej podróży przez całą Europę znaleźliśmy się w dużym portowym mieście nad Atlantykiem, gdzie przez tydzień trenowaliśmy na oceanie w klubie REAL CLUB NAUTICO DE VIGO pod okiem Trenera Arka. Pracowite zgrupowanie zakończyliśmy startem w dużej imprezie - Semana Novacaixagalicia Del Atlantico, XXXVI Trofeo Martin Barrierio, Optimist Exellence Cup 2011. Pogoda była bardzo zmienna, raz mieliśmy słońce i wiatr, na który tak liczyliśmy (wiało zwłaszcza dobrze podczas treningów, jednego dnia wiatr był nawet zbyt silny, 40 węzłów i urwanie chmury, które podczas nawałnic sięgających Portugalii sparaliżowało nieco port, nie pozwoliły nam na zejście na wodę), a raz flauta. Zwłaszcza w trakcie samych regat, które były dla nas prawdziwą lekcją wytrzymałości psychicznej i cierpliwości. Ale po kolei...

2 - dniowa podróż była ciekawa, dla mnie zwłaszcza Pireneje – obserwowałem budowę geologiczną mijanych gór. (Generalnie cały wyjazd dla mnie był mocno „geograficzny” - tuż po powrocie czekał mnie 2 etap konkursu geograficznego, więc nie wypuszczałem w wolnych od pływania chwilach literatury fachowej z ręki ;). Po dotarciu na miejsce rozpoczęliśmy treningi - z każdym dniem przybywały coraz liczniej ekipy z innych krajów. Zaprzyjaźniliśmy się z reprezentacją Anglii, sparingowaliśmy się także z innymi krajami. Tylko jednego dnia, podczas niezłej zawieruchy musieliśmy zostać na brzegu – Atlantyk nie chciał z nami współpracować :). Spędziliśmy ten dzień na basenie i zwiedzając miasto – oglądając ciekawą iberyjską architekturę, nieco monumentalne budynki i mocno odlotowe rzeźby na ulicach Vigo – a to człowiek ryba, a to Kapitan Nemo z ośmiornicą, gdzie indziej „człowiek upadły z głową na bruku”. Ogromny port jest czwartym co do wielkości centrum zaopatrzenia Europy w ryby Atlantyku.

Mogliśmy też gościć w domu Polonii – dzięki artykułowi w lokalnej gazecie wypatrzyła nas polska rodzina. Dwa miłe wieczory spędziliśmy w ich domu, kosztując hiszpańskich przysmaków i słuchając opowieści. Dom pełen wspomnień, tu i ówdzie zdjęcia gospodarzy - a to z Lechem Wałęsą, a to z innymi osobistościami. Miło było spotkać Polaków, którzy dumni są ze swego pochodzenia.

Inne wieczory spędzaliśmy w miłej knajpce „Cambalache” przy Avenida de Garcia de Barbon. Z ciekawostek – do portu Vigo zawinął w czasie naszego pobytu żaglowiec "Kruzenshtern", czteromasztowy bark, wybudowany w 1926 roku, obok "Sedova" i "Royal Clippera" jeden z największych żaglowców na świecie. Potężna jednostka!

My jednak przyjechaliśmy do Vigo ścigać się na nieco mniejszych „żaglowcach” ;). Regaty Optimistów zakończyły cały cykl regat Semana Novacaixagalicia Del Atlantico, XXXVI Trofeo Martin Barrierio. Odbyły się one w dniach 30.10-01.11.2011. Startowało (mimo wcześniej zapowiedzianych 400 łódek) – nieco ponad 270 Optimistów z takich krajów jak: Hiszpania, Portugalia, Niemcy, Słowacja, Anglia, Francja, Węgry, Dania, Litwa, Włochy, Andora i Singapur, no i oczywiście Polska. Ci, którzy narzekają na długie oczekiwanie na starty... ech. Podczas 3 dni regat organizatorom udało się rozegrać 4 wyścigi, nawet bez jednej odrzutki. Pierwszego dnia jeden, drugiego dnia drugi i ostatniego dnia „aż” dwa! To, że każdego z tych dni wyścigów było wiele.. często zamykano nam metę przed nosem, a cała nasza ekipa wiele razy miała naprawdę dobre miejsca w czołówkach. Przy 4 takiej sytuacji człowiek staje się baaardzo cierpliwy i zaczyna rozumieć pojęcie sjesta.. A wiatr ucinał ją sobie co chwilę. Raz wiało, ale komisja zbierała się i zbierała, kończąc z kolei swoją sjestę... I tak to trwało.. bo z kolei wiatr milkł zupełnie. I tak w kółko. Nic to! Regaty wygrała Ewa, ja ukończyłem regaty na 15 miejscu, Marcin 17, Tina 26, Kowal 37. Ole i Viva Polonia!


Jeszcze tylko 2 dni jazdy przez Europę, powrót z Kamienia przez jesienną rudą i mglistą Polskę i... wszyscy rzuciliśmy się w wir szkolnych zaległości, sprawdzianów i treningów „na sucho”. Po powrocie wreszcie ulubione zajęcia na AWFie, a w najbliższy weekend pierwszy klubowy trening rowerowy. Trzeba zbierać siły przed kolejnym startem na Majorce...

Galeria

 

powrót do poprzedniej strony
 

wspierają nas:




 
 

do góry