O tym już
było wiele razy, choć mogło się zdarzyć, że ktoś przeoczył... Otóż nasz zawodnik -
Max Jabłecki, będzie reprezentował Polskę podczas Mistrzostw Świata w klasie
Optimist. Zawody te odbędą się w Malezji na przełomie roku. Żeby się do nich
jak najlepiej przygotować Max wyjechał wcześniej i już bawi w Azji, dokładniej w Hongkongu, gdzie trenuje pod
okiem naszego zaprzyjaźnionego szkoleniowca - Marka Nostiza. Zdążył już nawet wystartować
w Mistrzostwach HKG i zająć świetne 3 miejsce!
http://www.sail-world.com/Asia/HK-Optimist-Sailors-battle-for-the-Championship-in-20-to-25-knots/78011
Tu kilka fotek - można popodziwiać, jak tam fajnie!
Poniżej
zaś poczytać...
Oto pierwsza relacja Maxa z dalekich stron:
Team Dragon
w Hong Kongu, czyli Pandy w dżonkach...
Od prawie tygodnia jesteśmy z Adim w Hong Kongu. W ramach
przygotowań do MŚ spędzimy tu miesiąc trenując i startując w Mistrzostwach Hong
Kongu.
Podróż do HK była pełna przygód, nasz samolot z Okęcia wyleciał z
dużym opóźnieniem i dlatego, żeby zdążyć na samolot z Amsterdamu do Azji po
lotnisku gnaliśmy melexem. Na szczęście zdążyliśmy! Po kilkunastu godzinach
lotu znaleźliśmy się w HK.
Różnica
czasu wynosi 7 godzin, na początku ciężko było chodzić spać o 15.00, a wstawać
o 1 w nocy, ale szybko się przyzwyczaiłem. No i pogoda jest super: 25C, co
doceniam zakładając T-shirt przy informacjach z Polski o śnieżycach i mrozach ;
)
Naszym Trenerem jest sympatyczny pan Marek, a mieszkam u Nathana,
kolegi z klubu HHYC, u jego super gościnnej rodziny. Nathan w tygodniu chodzi
do szkoły, która, jak przystało na Hong Kong -
ma 10 pięter.
Trenujemy w klubie ABC (Aberdeen Boat Club) - tu będą rozgrywane
MHK. Ponieważ baza regatowa jest na
wyspie i jest zakaz jeżdżenia przyczep po HK - transportowaliśmy łódki
ciężarówką, a potem... po wodzie. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie
to, że łódki płynęły za pontonem po zatoce... w pokrowcach i z przywiązanymi
wózkami! Tak to się robi w Hong Kongu; )
Samo miasto jest niesamowite. Codziennie podróżujemy przez nie
metrem, a wczoraj np. jechałem do klubu... motorem. Podczas jeżdżenia do klubu
obserwuję miasto - a jest co podziwiać -
wielkie skyscrapery, ruchliwa zatoka z dżonkami, wielkie pływające wyspy -
restauracje, ciekawi, zabiegani ludzie, piętrowe tramwaje, lewostronny ruch,
bezpieczne szklane drzwi wmontowane na peronach metra, które otwierają się
dopiero, gdy pociąg stanie, no i ta muzyka chińskiego języka...
Na samym początku pobytu odwiedziliśmy Ocean Park w Hong Kongu (www.oceanpark.com.hk) - tu pędziliśmy
roller coasterami tak, że adrenaliny wystarczy nam na tydzień. I udało mi się zobaczyć miśka Pandę zajadającego bambusy. Wtedy naprawdę
poczułem, że jestem w Chinach!
Codziennie dzieje się coś ciekawego - albo powitalne przyjęcie, albo
wspólna wyprawa na sushi... a po powrocie z klubu relaksujemy się w jakuzzi.
Przed snem nauka i ....znów pobudka o 1.00 : )
Trenujemy na nowych, dobrych łódkach, niedawno przyjechali
zawodnicy z Indii, więc jest jeszcze bardziej egzotycznie. Treningi są ciekawe,
szlifujemy technikę, jest tu prąd, więc pojawiło się kilka nowych elementów.
Już w sobotę przenosimy się na weekend do hotelu przy klubie w Aberdeen i
zaczynamy regaty. Ponieważ tutaj jest
bezwzględny nakaz chodzenia do szkoły w czasie roku szkolnego, więc impreza
będzie trwać dwa weekendy. To będzie dla nas start kontrolny przed
Mistrzostwami Świata. Po tych regatach jeszcze dłuższy czas trenujemy w HK,
potem Święta ze skype'm i zaraz po nich - lecimy do Malezji.
Trzymajcie kciuki!
Max Jabłecki
POL1451
Grudzień 2010
|